Poznalem go w pociagu
Do dziewczyny jechal
Taki byl uprzejmy i tak sie usmiechal
Dusza czlowiek mozna powiedziec
Co bylo pozniej nie chcecie wiedziec
Zaczal o sobie mi opowiadac
Jak sobie życie ciężko układać
I taki pelny wciaz wiary byl
Ze jako zly juz nie bedzie zyl
Poznal dziewczyne bardzo radosna
Przy ktorej serca znajomych rosna
To ona wlasnie go tak zmienila
Chec bycia dobrym w nim wyzwolila
Byl to przystojny mlody czlowiek
Sluchajac jego nie zmruzysz powiek
I do niej jechal z jedynym celem
By zostac na wieki jej przyjacielem
Mial juz kwiaty, obraczke gotowa
Jechal do niej z radosna glowa
Lecz przyszla stacja pora wysiadac
Oh jak ja chcialem jeszcze pogadac
Godzine pozniej ja juz wracalem
I tylko karetke przez okno ujrzalem
I cos jakbym poczul serca ugodzenie
Ze ktos dobry zaznal cierpienie
Ten chlopak lezal wciaz usmiechniety
Z rana na twarzy caly pociety
I juz nie oddychal z lzami to mowie
I posmutnialem bo bardzo go lubie