Być samotnym, lada to wyzwanie.
Czy ktoś może potrafi być taki na zawołanie?
Czy ktoś, kto zawsze tłum przy sobie miał,
być samotnym zechcieć by chciał?
Trudno przejść do samotnej życia strefy.
Nikt nie doda ci pociechy.
Nikt nie powie ciepłego słowa,
nagle każdy pod ziemię się przed tobą schowa.
I zapomni niespodziewanie,
kim byłeś ty oto panie.
Nikt słowem nie odezwie się do ciebie,
jakbyś niewidzialnym duchem był już w niebie.
I tak żałośnie cierpi omijana w wielkim zbiorowisku osoba,
która od łez ma wielkie oczy niczym leśna sowa.
W głębi serca myśli: nikt mnie nie lubi,
a może każdy z nich się po prostu na mnie czubi?
Czym sobie na to zasłużyłem?
W którym z przykazań bożych zawiniłem?
Czemu za plecami, zamiast prosto w oczy
na mój temat zawistnie domawiają?
Ludzie po prostu są dziwni
i bez namysłu naszą dobroć odrzucają.