nagle jak we snie
stalam po drugiej stronie rzeki
przede mna wisial
w obloku ogromny aniol smierci
i cisza otoczala
bez slow pospiechu spraw
czulam sie jak bym umarla
powtorny raz
dlaczego nie zabralam
ze soba w droge kwiatow
i muzyki
tak tu jest smutno pusto
nie slychac nawet krzyku
gdzie jestes ty aniele
schowany posrod chmur
poskarze sie na ciebie
bo jestes zwykly gbur
ucieklam z tego nieba
jak dziecko przerazona
gdy na mnie nikt nie czeka
to nie potrzebnie konam
gdy znow mnie ktos zawola
ze czas juz pozegnania
zabiore z soba tam do nieba
cos do czytania