obok stałeś
kiedy ona
w plastikowym odcieniu
w bezsensie zapachu chloru
niespokojnie nie istniała
kałuże winy na podłodze
rozlane i nietknięte
spuchnięte myśli
czyjeś serce
nieukołysane
nie wiesz
ja też ją widziałam
za czystą szybą
w pyle bezradności
szukała
spójności
Magdis