OSTATNI WOLNY LUMP
Oto zadżumiony wolnością
Sam pozostawiony sobie
Jak bezdomny w święta
Jak nikt na świecie
Zagubiony w chorym mieście.
Oto samarytanin duchowych slumsów
Okryty strzępem ideałów
Bardziej sam niż sam
Bardziej już nie można
Oto idzie przekonany o swojej dobroci
Rzuca mu garść hipokryzji
Niech się udławi, bo jeszcze mu mało
Bo jeszcze wierzy.
Częstuje go kopniakiem pogardy
Niech wie, że wolność
blisko ścieków leży
A potem odchodzi i zapomina
by nie drażnić swego sumienia
agonią wolnego lumpa.