nic nie pozostanie
jak gładki dotyk
następnego dnia
kawałek gliny
ni tchnienie ciepła
na złamanym karku
w sennym dryfie
czarnymi wstęgami
bez śladów
potargane włosy
dotykiem dłoni
wilgocią na ustach
nad ostatnią krawędzią
porzucam bez żalu
puste dogmaty
w odcieniach zdrady
i ten świat
nieistniejącego boga