Mimo, że to zwykła woda
Nie brakuje jej niczego.
Spada z nieba nam na okna.
I przybiera piękne kształty.
Budzi podziw wśród malarzy.
Bez niej w święta jest nam smutno.
A gdy dotknie czyjejś twarzy.
To roztapia się szybciutko.
Taka mała, taka piękna.
Idealnym leci lotem.
Czasem wita nas na drogach.
Bywa nawet, że zaskoczy.
Bielutkimi płateczkami.
Obsypana ścieżka czeka.
Dzieci już wraz z saneczkami.
Wygłupiają się jak trzeba.
Jednak przyjdą takie czasy.
Że słoneczko nam zaświeci.
Śnieg stopnieje
W wodę nagle się zamieni.
Ale wróci znowu w zimę.
Aby dalej radość głosić.
No i dawać nam nadzieję.
Gdy Bóg znów się nam narodzi.