Na dachu świata wszystko wygląda inaczej.
Wierzchołki drzew,
Ostatnie piętra wieżowców noc.
Bezkresna ciemność ogarniająca świat.
Płaszcz zasłużonego odpoczynku.
Siedzę na dachu i obserwuje świat.
Mój świat.
Ulice, samochody, światła…
I widzę tu przeszłość, terażniejszość i przyszłość…
Ciemność i dwa ognie.
Każdy plonie osobno…
Jak ludzie trawieni namiętnościami..
Jeden kocha, drugi nienawidzi…
Płoną, aby zgasnąć…
Jak my.
Spalamy się w życiu, często wygasając po drodze…
Ale noc wszystko ukazuje, oczyszcza…
Nocą każdy jest równy…
Każdy we śnie wygląda tak samo,
Dla nocy nie ma różnicy.
A ja siedzę na dachu świata i obserwuje gwiazdy.
Patrzę na miejsca, w których wszystko się zaczęło…
Moja egzystencja, dzieciństwo, szkoła…
Widzę miejsca bliskie, drogich mi ludzi…
Tysiące wspomnień, niespełnionych marzeń, zawiedzonych nadziei…
Patrzę na moje życie, które wygląda ja ta noc…
Szare,
Ciemne,
Niekiedy rozjaśnione gwiazdami…