Udaję że nie
widzę problemu
udaje że wszystko
jest ok
Problem tkwi
we mnie
ciągle lękam się
Sama się nie poznaje
że aż tak udaje
by nie mówić co czuje
Zaczynam chować
się w swojej skorupie
Muszę zmienić swój pogląd
staje się męcząca
Zawsze byłam
taka radosna
Dziś nic mnie
nie cieszy
Może lepiej
nic nie wiedzieć
nie słyszeć
zdania swego nie wypowiadać
Zamknąć usta
nic nie gadać
zatkać uszy
nikomu się nie
żalić i dalej
udawać
będzie bez problemu
Skarga do samego
Pana Boga
pytanie?
czemu trwoga?