''wygasły płomień''
Przytułek halucynacji
Miejsce zadumanych frustracji
Własny kąt przytulny
Schowek na łzy sekretny.
Dotykam pościeli łagodnie
Uściskam jedwab roztropnie
Rozrzucam szkarłatne płatki
Wszywam w poduszkę łatki.
Ból tu eksponuje
Leżę, i z dnia na dzień wegetuje
Kontrowersyjne ściany
A na nich czarne mary.
Pozbawiona złudzeń leżę
Już w nic nie wierzę
Zdmuchłam świece czerwone
W ciemności odnajduję życie stracone.