Deszcz

Strugi deszczu płoną
światłami latarni.
W ten czerwcowy wieczór
cień wlecze mnie
wzdłuż pustych ulic.
A ja idę wraz z nim,
w marazmie,
chwytając rozpaczliwie zapach
ostatnich promieni słońca.
Lecz droga niczym
wstęga nieskończoności
ciągnie me oczy
ponad horyzonty jutra.
Jutro? cóż to?
Ot, błahostka,
nieistotna w tej wędrówce.
Bo drogą tą
dane mi kroczyć wiecznie.

MadameRed