Rozdroże

Różnice które dzielą nas na pare worków
Bzdura, konflikty wszczynane przez pare humorków
Nierozstrzygnięte sprawy które po kościach się rozchodzą
Potem zdwojone z brakiem szczęścia ponownie nadchodzą
Typowo umysłowa zagrywka, na rozdrożu znowu stoimy
Rozstania nadszedł czas, nie wiem czego się boimy
Ścieżka którą wybierzemy to już nasza decyzja
Nie obrócimy się za sobą, to wyboru precyzja
Aby nie żałować, nawet kiedy żal serce ściska
I swoje lodowate szpony na duszy ludzkiej zaciska
Jak się wyrwać z mrożącego objęcia śmierci
Która w ciele jeden otwór wielki każdemu wywierci
By zajrzeć i się dookoła rozejrzeć konkretnie
Zanim nas od życia i miłości na stałe odetnie
I choćby krzyk najpotężniejszy byśmy wznieśli
I z rękoma w górze serce do Boga ponieśli
Nocne pisanie, przepełnione melancholią do szpiku kości
Szukając aby w tych słowach nie było żadnej banalności
Jedyny sposób na wylanie swoich potrzeb i uczuć w tej chwili
Prosząc ludzi by mnie w końcu raz na zawsze zostawili
Nieważne jakby mocno i rzewnie łzawili
Ludzie którzy mnie tego spokoju i szczęścia pozbawili

Hades