cholera

kamienie na zboczu
szare,przerośnięte mchem i trawą
z ubiegłego lata
samotny ,niski krzak
z przybrudzoną , zimową zielenią
dróżka , szlak
a może droga
do wspólnego nieba
w zauroczeniu ciszę ganię za głośność
a szczyty trwają
szare, wytargane wiatrem
w bezkresie
do wspólnego nieba sięgają
brakuje mi
ich siły
wiatru dotyku
zakradł się smutek
nieproszony
i cóż mi po tym?
cholera!
że tam tak pięknie
i cóż mi po tym ?
cholera !

chwilka