Spocony nos i Chusteczka

Kiedyś sie poznali jak byli tacy mali,
On się spocił, a ona go wytarła,

Spocony nos i Chusteczka,
Tristan i Izolda,

Spocony nos to magnez północny,
Wciąż ma gile takie słodkie,
Jak słodkie są lody i ciasteczka,

A chusteczka biegunem tym samym,
Jedno imienni odpychają się,

Miecz miedzy ich ciała nie potrzebny,

Na wspak odmieniona,
Para, Spocony nos ją nie kocha,

A ona po nocach szlocha,
W strzępy chusteczkowych uczuć miał,

Ja cie kocham ty mnie nie,
To największy zawód mój,
Ja chciałam wycierać gile twe,

Gdy podchodziłam do ciebie,
W duchu cieszyłam się, w brzuchu motylki,
Takie małe jak gilki twoje,
Takie kochane te gilki twoje,

Cieszyłam się że złapie i obmacam twego Gila,

Ty odpowiedziałeś nie,
Nie odpowiedziałeś,

Powiedziałeś, moje gile mój nos,
Mam chusteczek na wskroś i jeszcze dość,

To zwykłe słowo utkwiło mi w pamięci,
Jak dłutem kamienne litery powstałe,

Wydłubałeś nagrobek mojej miłości do ciebie,
A na nim krótkie słowa trzy, niestety trzy,
Nie Kocham cie,

Gdy patrzyłam na ciebie ty niewzruszony,
Kamienna twarz jak ogłuszony, jadłeś gile otumaniony,

Do dziś pojąć tego nie mogę dlaczego nie,
Dlatego że byłam młodsza, wydawałam ci się smarkata,

Biała jak ściana, ale to moja chusteczkowa uroda,
Jak ja teraz mam być z miłości pijana,

Ty na złość mówiłeś nie,
Może i lepiej bo teraz też umiem mówić nie,
Ograniczę gile, teraz już wiem,
Co i za ile,

chłopiec o niebieskich włosach