Banał

Ocierając łzy z policzków mej twarzy...
Zastanawiam się cóż mnie nurtuje, o czym serce moje w tej chwili marzy.
Sama nie potrafię złapac własnych pragnień,
Sama nie mogę dostrzec migającego na ścianie światła
Bo źrenice nie nadążą szukac tej małej kropki na czterech ścianach.

Rozpaczam...
Och! Głupia! Nawet nie wiem za czym,
Nawet nie wiem o co, kiedy i czy sens jest wart tego wszystkiego,
Toż, czy to co piszę ma jakieś znaczenie?
Nie ma odbiorcy, nadawca jawny,
To ja jestem, to ja błaha i łatwa Istota,
Ja, która szukam męskiego potomka, Męskiej duszy ukrytej w ciele
W XXI wieku tych czasów jest ich tak niewiele...
Czy szukac dalej czy poprzestac na laurach?
Jestem skończona, czy może już wygrałam?
Tak nieświadoma, pogubiona w czasie,
Czy wartośc wartości równa, czy jest to liczba spod pierwiastka?

Hola!
Czy wiem o czym piszę?
Chciałam rzec jedno słowo,
A rozlało się więcej znacznie 0,5%-owego mleka...
Nie chcę byc tym pustym, nic niewartym chemicznym tworzywem,
Chcę byc w pełni nasycona,
Przy innych coś warta
I określic siebie, swoje położenie, swoje miejsce na ziemi,
Czy mogę ufac potomkom męskim czy zaufac tylko sobie?

Rodzaj żeński?
Czy on coś jest wart?
Przecież to jeden wielki znak zapytania...

papi987