Cynizm

Oczy płoną złowrogim blaskiem
Rujnują ich echa zła
Pękają bańki fałszywych twarzy
Ukrywają podłość pod uśmiechem

Krew przelewa się po żyłach
Wyżerając swym kwasem resztki człowieczeństwa
Czy mogą bez niego żyć?
Nieświadomi swej klęski tną linię życia

Czy to już ich zmierzch?
Tracą dalej swe atuty
Porzucając je bez pardonu
Mimo tego wydają się być wciąż silniejsi

Czy warto być człowiekiem?
Gdy cynizm dumnie stoi na piedestale
Delikatni duchem wciąż czekają
Z zajęciem ich miejsca

Romantywista