Świata ścieżki ciągle drążę
w wirze walki zawsze krążę
gdy widzę okazję atakuję
często też ciosy sparuję
przecieram mokre czoło
bryzgam krwią w około
kolejna głęboko cięta rana
upadam nisko na kolana
w czerwieni blasku chwały
prawie konam cały zbolały
spoglądam przed siebie
ze sztyletem widzę ciebie
wykułem je na naszym kowadle
a ty podrzynasz nim me gardle
stajesz przede mną jak przeniewierca
dobijasz Rycerza tego serca