Bukiet miłości, a samotność prawdziwa

Szare twarze i twarze złote,
Za oknem drzewa ubrane w słotę
Odpychają strumień łez, samotność
Jak potok płynie i rwie serca, okropność.

Tysiące miłości i wiatrów tysiące,
A to już jesień schowała słońce
Do kieszeni, nie chce się nim dzielić,
Tylko gasi pochodnię czekaniem.

Szare twarze i twarze ze srebra,
Za oknem kikuty, za oknem żebra
Jak pnie czarne czy brązowe;
Coś przestraszyło sowę.

Tysiące miłości i wiatrów tysiące,
Obietnice lasu i kwiatów na łące,
Lecz bluszcz się dziko plącze
I rozsiewa samotność rzeczywistą.

kwaśna