Tamte pochody

Gdy się jeszcze pracowało
i się było względnie młodym
to się szło pierwszego maja
z entuzjazmem na pochody.

Nie dlatego, że ty chciałeś
albo byłeś komunistą
lecz dlatego, że sprawdzali
i stawiali znak na liście.

Jeślibyś okazał niechęć
i nie przybyć sobie raczył
to na liście miałeś haka
i podwyżki nie zobaczył.

No to szliśmy ulicami
i się bractwo na głos darło,
że stworzymy socjalizm
wbrew zachodnim wrednym karłom.

Na trybunie gadał pierwszy,
że jest fajnie i uroczo
ale chyba był napruty
bo błyszczały dziwnie oczy.

A staremu portierowi
chyba się pomylił czas
bo zaśpiewał przed trybuną:
„my ze spalonych wsi i głodujących miast”.

Wyszła z tego niezła chryja,
bo go wzięli na UB
i pytali całą dobę
czy jest głodny, czy też nie.

To ciekawe były czasy.
Starsi jeszcze pamiętają.
Mogłeś kupić też kiełbasę
aby uczcić 1 maja.

Po pochodzie każdy siadał
i wyciągał to, co miał:
czystą zwykła albo bimber
no i trwał majowy bal.

A gdy człowiek coś wypije
to problemy wszystkie bledną:
socjalizm i te karły-
jest mu wtedy wszystko jedno.

roman