Eyjafjoll

Sto osiemdziesiąt siedem lat z Morfim tańcował,
Lecz do odwiedzin innej sfery się szykował.
I dwudziestego marca spod czapy spogląda,
By ujrzeć, jak tam panorama klif wygląda.

Czarnym pocałunkiem oznajmia swe przybycie,
A w głębi szykuje fontanny ognia skrycie.
Strumieniami lawy zmienia brzeg w wodospady,
Nie zadając się z innymi w żadne układy.

Strudzony wielce, krótki relaks robi,
Lecz w pół kwietnia szarymi posłańcami zdobi.
Już wysoko mierzy. Tarasuje szlak nieba
I to w takiej chwili, gdy najbardziej go trzeba.

Oj! Czy to jakaś zmowa w tym przedziale czasu?
Nie dość, że nadeszły czarne metryki z lasu,
To jeszcze paraliż w locie dla elit w darze,
Którzy chcieli oddać hołd prezydenckiej parze.
(18.04.2010 r.)

tessa_stokrotka