Piórko

Gdy nadejdzie odpowiedni czas
Wezmę piórko. Lekkie i zwiewne.
Ty – będziesz leżała na plecach
Z rękami w górze. Naga i bezwolna.
Ja – z trudem panując nad emocjami -
Muskał będę to ciało sprężone jak do skoku
I usta rozwarte w niemym krzyku.

Tulił będę oddechem. Głaskał i pieścił.
Usuwał zasłony i zapory z jawy
Oraz ze snu. Na zewnątrz - po skórze:
Od uszu po palce u nóg. Stamtąd do tamtąd.
Pochłaniał jęki i hausty powietrza.
Od chwili pierwszej po wygięcia kres.

To piórko lekkie i zwiewne odnajdzie
Najbardziej skryte miejsca. Kropla po kropli
Spije z zakamarków duszy istotę spełnienia
Przejrzystą o zapachu tęsknoty
Zrodzoną z nagłego pragnienia.

Językiem wymażę lęki myśli złych. Na wskroś
Przebiję cienie minionych dni i nocy.
Odgarnę silnym ramieniem duszy brzemiona
Noszone dotąd niczym obrazy
Migające w snach. Szybko i bezwiednie.
Uśmiech bezdźwięczny na mapie ciała.

Gdy nadejdzie odpowiedni czas wezmę piórko.
Ono odkryje u ciebie całkowicie nowe pokłady
Zatracenia i wypełnienia. Niczym jedwab delikatnie
Wysączy dźwięki serca kołaczącego
Podczas biegu nagłego. W takt myśli niezbyt już czystych.
Dreszczem przenikając na wskroś.

p_s