Dzika mieta



Świat był chłodem
Teraz już wiem
Jednobarwnym lodowatym powietrzem
Zanim wypełniły się
kolorami moje myśli
Pochowałam stare miłości
Tak słabe
zdaje się że z za światów
już zapomniane
Rozgniotłam na kolanie
uczucia z przeszłości
jak mrówkę natrętną
Pochłonęły je wszystkie jaskinie zapomnienia
Od tej pory
krążysz we mnie
jak wielkie galaktyki
w nieznanych kierunkach kosmosu
Raz przybliżasz siebie
Wtedy odkrywam w tobie nowe planety
Raz oddalasz się
gasnąc w świetle przypadkowej komety
Wtedy jesteś nocną ciszą
tęsknotą
Wypowiedzianym marzeniem
Które wpada do głębokiego jeziora
I zatapia mnie w tęsknocie
Wytrwale pielęgnując myśli
twarzą twoją omamione
Wtedy jestem jak rozchwiana gałąż
Uśmiecham się
pijanym pocałunkiem
co był dla drżących ust
nirwaną
Opadając z twojego spojrzenia na
drżące powieki
Odnajduje w sobie wspomnienia
Słowa co wyrastały
jak dzika mięta
na brzegu jeziora
I gesty w deszczu meteorów
Spojrzeń szybkich skrytość
jak wolny wiatr
Co kołysze spadające w dłonie szyszki






Napisany 2006.08.04

nimfalesna