powitanie nowego dnia

za nocy cieniem
wleką się nasze pacierze
powoli dostojnie
jak świta w orszaku
idącego na tron króla
żaden nie wypowie słowa skargi
na niewygodne łoża

paż biegnie w stronę poranka
witając dzień jak gości
spodziewanych
podskakuje na ścielących się
pod nogi promieniach
będzie bal będzie uczta
wieczorem

motyle sfrunąwszy
z kobierca
unoszą pod sklepienie
senne marzenia
i wczorajsze obietnice

spojrzenie króla
doda im mocy
uniosą pałac do nieba

STEWCIA