chmurne niebo

Nade mną jaskółki rozpoczęły śniadanie
Gołębie poranne prowadzą rozmowy
Z daleka słyszę brzozy wołanie
I nowy dzień do życia znów gotowy
Zapach kawy się miesza z wonią trawy
Lekki wiatr czesze moje włosy
Idę pozałatwiać nieskończone sprawy
W czerwonych sandałkach mokrych od rosy
Przez chmurne niebo błękit się przedziera
Szukają drogi wątłe smugi słońca
W nurt rzeki patrzę i myślę CHOLERA
Co mi zostało?
Tęsknota bez końca…

szybcia