Bez skrzydeł


Próbuję lądować
spaść z wysokości białych
obłoków przysłaniających ten
dorosło dojrzały ląd.

Rozróżniać w końcu marzenie
od potrzeby i dostrzec
złoto w banknocie i monecie
nie w chwili zauroczenia.

Tak twardo stąpając po ziemi
by zagłuszyć nieznośny śpiew
ptaków niepokornie wzbijających się
nie aż do chmur lecz chociaż trochę
ponad zielono-niebiesko-smutną ziemię.

kuba1267