Gilotyna

Myślę...
Gilotyna!
Mówię...
Gilotyna!
Kochać chcę...
Gilotyna!
Niczym Hydrze odrasta mi łeb
Znów na szafot ciągną mnie
Gilotyna tnie!

Błędne koło trwa
Kat na ostrzu gra
Kolejna głowa bez karku...

Czy odrośnie raz jeszcze?
Czy przed ostrzem stanie mężnie?
Czy terroru będzie kres?!

Bezgłowe torsy już nie odpowiedzą
Jeden kark nie znaczy nic..
Gilotyna spada na życia nici
Świat jako ideał ją widzi

delirium