Patrząc z perspektywy

Siedzę na fotelu nie skórzanym,
Kupionym z przeceny na ruskim targowisku,
W lewej mojej dłoni, tak samo i w prawej,
Trzymam piwo i wódkę by siadało dalej,
Obok fotela siedzi biało czerwony kot,
Syn pomalował go farbkami,
Jakie życie musi mieć ten kot,
Czy gorsze od mojego pijackiego chlewu,
żona krzyczy nie pij tyle,
Ja klnę zamknij się,
Usprawiedliwiam sam siebie,
A to że pije to nie sprawiedliwe jest,
Inni piją i chcą żyć, albo udają,
Lecz ja pije i chce umrzeć,
Bo jak mam pić jak i to mnie zmęczyło,

Patrzę teraz z perspektywy na pijaka,
Takiego jak ja niegdyś wraka,
I dziękuje bogu że zesłał mi szpaka,

Moi drodzy kochani ludzie,
Moi drodzy kochani pijacy,

Na zakończenie, na koniec, coś wam powiem,
Alkochol to kłamca, bo koji na sekun kilka,
A potem pokazuje w sobie wilka,

chłopiec o niebieskich włosach