Słońce jak wielka cytryna
śpi gdzieś w puchowym koszyku,
a ja znów wołać zaczynam,
by zima dała nam spokój.
Gdzie podział się letni błękit,
szum fal i twój ślad na piasku?
Jeszcze się tli w mej pamięci
żar serc w księżycowym blasku.
Żar mróz zamienił w lodową bryłę,
a wiatr rozwiał ślady na plaży.
Wszechświat śniegowe mleko okryło,
chłód zostawiając na straży.