***Dama śmierci

Jak dama o północy
na lazurowych wzgórzach.
Krąży to tu to tam.
Przystaje i do świtu
leży, przytłoczona świetlistym
książycem na marmurowych
ławkach.
Jak cień wciąż śledzi,
z osobna każdy mój ruch.
Nie przestaje.
A ja udaję , że nie widzę ,
nie słyszę , nie czuję.
Ale jednak zimny powiew
zza szarej firanki
zmienił moje chore myśli.
To nie był sen .
To nie był kolejny wymysł
niezrównoważonej nastolatki .
Spotkałam się z nią twarzą w twarz.
Stałam nieruchomo , nie mówiąc ani słowa.
Obeszła mnie do okoła
i uniosła się z wiatrem.
Jakby dając nadzieję
że to jeszcze nie pora...

Olka