Komnata myśli w wieży

Widzisz oto myśli gołe
Umysłem bez rozsądku spłodzone
Wyrwane z łoża pogardy
Pod skórą z niedżwiedzia
Jak ciało jeszcze gorące
Wyleniałe gumowe spojrzenia
Opuszczone w otwartym oknie
Pachnące wymłócone żyto
Witrażem wykrzywiony jego widok
To myśli wolne rozbiegane
I tylko one są wole na wieży śpiącej
Kałamarz pusty zaschnięte pióro
I sekretarzyk na klucz zamknięty
W nim kukułki i czas beznadziejny
I myśli myśli zapomniane
Obrazy dawnych miłych dni
Na ścianie popękane
I bezustanne nasłuchiwanie
Przez dziurkę od klucza
Z drugiej strony lustra
Kiedy otworzy się przestrzeń
Dla uczuć niezrozumiałych
I kiedy usłyszę przekręcanie klucza…..








Napisany 2006.06.05

nimfalesna