guziki jak perły się rozsypały
zdarta koszula w kąt rzucona
wilgotne usta oddech mi zabrały
twarde jak stal unoszą mnie ramiona
zachłanny
jak dziecko łakomy
w twoim słowniku nie ma słowa
dosyć
błądzisz rękoma jak niewidomy
mam krzyczeć twoje imię?
nie musisz mnie prosić