sobowtórów moc

Idę ulicą….
Gdziekolwiek spojrzę, widzę Ciebie.
W parku, na chodniku, na rowerze.
Gdzie się nie ruszę, jesteś TY.
W odbiciu na szybie,
W chłopaku ściskającym swoją dziewczynę.
Czuję Twój zapach w powietrzu,
Spojrzenie oczu, które mnie już nie widzą.

Uciekam…
Uciekam daleko stąd.
Lecz przed Tobą nie da się uciec!
W innym kraju jest także jakiś inny Ty.
Prześladują mnie wspomnienia…
W twarzach innych widzę Ciebie.
Choć wcale tego nie chcę, wszystko wraca…
Znowu zaczynam myśleć „dlaczego?!”

Dlaczego tak szybko?!
Czemu tak nagle, bez pożegnania?
Po co tyle obiecywałeś, robiłeś nadzieję?
Tylko po to, by ich nie dotrzymać,
Kiedy ja będę na Ciebie czekać?!
Z jakiego powodu to wszystko zaczynałeś,
Skoro i tak zostawiłeś mnie
Na rozdrożu samotności?

I znowu widzę kolejnego sobowtóra
Twej osoby.
Wracają te dni,
Czekanie na SMSa,
Spacery w milczeniu,
I radość z tego tylko powodu,
że jesteś.

Czy zawsze tak będzie?!
Czy dasz mi się wreszcie uwolnić?!

Nie chcę!
Nie chcę o Tobie pamiętać
Chcę zapomnieć, bo to, co było
Już nie wróci…

Jesteś dla mnie już NIKIM,
Bo jak możesz być KIMŚ
Po tylu przepłakanych nocach,
Dniach w smutku,
życiu w niepewności,
Rozwianych marzeniach,
Niespełnionych obietnicach…

„ Lecz miłość ślepa jest…”




Marżalena